Auschwitz-Memento
  • A
  • A+
  • A
Auschwitz-Memento

Wanda Korczyk

z domu:Raczek
Biografia
Wanda Korczyk

Urodziła się 6 lipca 1926 r. w Brzeszczach. Ojciec Ludwik pracował jako mechanik na kopalni. Był specjalistą od maszyn górniczych. Matka Anna z domu Kożusznik zajmowała się gospodarstwem domowym. Wanda swoją edukację rozpoczęła w Brzeszczach, następnie zdała egzamin do gimnazjum im. Konarskiego w Oświęcimiu. Niestety, wybuch wojny uniemożliwił jej naukę. Początkowo mieszkała z rodzicami w Przecieszynie, tam zanosiła więźniom żywność. Później wyjechała do Bielska do pracy w domu starców. Pod koniec wojny wróciła do domu. Zatrudniła się w sklepie przy kopalni. Zajmowała się rozdziałem produktów UNNRA.

Relacja

Kiedy wybuchła wojna, na niebie zaczęły krążyć niemieckie samoloty. Byłam dzieckiem i strasznie to przeżywałam. Bałam się. Ludzie w popłochu uciekali. Rozsiewali informacje, że Niemcy mordują. Ojciec zostawił mnie u swoich znajomych i poszedł zobaczyć, jaką drogą można uciec. Pamiętam, że mama upiekła chleb, żebyśmy miały z siostrą co jeść. Kiedy ojciec wrócił, nas już nie było. Same uciekłyśmy. Biegłyśmy przez most. Zatrzymałyśmy się w jednej wiosce, której nazwy już nie pamiętam i tam nocowałyśmy. Na strychu pod sianem ukrywał się pewien żołnierz polski. Miał szczęście, że w trakcie przeszukiwań, nikt go nie znalazł. Po kilku dniach powiedziano nam, że można spokojnie wracać do domów, że nic się nie dzieje. Wróciłyśmy. Ponieważ szkoła była zamknięta, mój ojciec postanowił, że wystara się dla mnie o naukę jakiegoś zawodu. Przez rok chodziłam do Przecieszyna uczyć się szycia.
W 1940 roku policja zaczęła zamykać studentów. A mi przyszedł nakaz stawienia się do urzędu pracy. Zostałam przydzielona do gospodarstwa rolnego, którym zarządzał jakiś Niemiec. Oj, ile tam było krów i koni! W życiu tyle nie widziałam. Na obiad dostałam kluski ziemniaczane posypane młodą pokrzywą. Tak jedli Niemcy. Ja się tego nie chwyciłam. Zaprowadzili mnie do chlewu. Musiałam wodę ciągnąć. Ręce mnie bolały. Zastanawiałam się, gdzie jest karta, na podstawie której zostałam tutaj skierowana. W końcu ją znalazłam i uciekłam. Wróciłam do domu.
W domu akurat ukrywał się pan Przeczek. Pochodził spod granicy czeskiej. Był wzorowym Polakiem. Nie chciał podpisać Volkslisty. Później, ukrywał się u rodziny Dusików. Nocą wychodził na zewnątrz. W dzień nie mógł, bo niedaleko mieszkał pewien Ukrainiec, który obserwował nasz dom – nie wiem, czy donosił, ale na pewno byliśmy pod jego czujnym okiem.

Filmy